Przygotowania do tego posta trwały parę dni. Tydzień temu odebrałam lalkę od siostry, która nie znalazła czasu na szycie. Postanowiłam, że zawiozę jej Mirwen, kiedy będę wiedziała, że na 100% będzie ten czas miała. Tymczasem wzięłam się za tworzenie prostej biżuterii - najpierw naszyjników, a potem bransoletek. Efekty poniżej 😀
Kilka z powyższych miałam zrobione już wcześniej, czekały tylko na swoją premierę. Duże niebieski, zielony i czerwony oraz mały czarny zachowam dla Mirwen, pozostałe dam siostrze (też zamówiła sobie lalkę) albo sprzedam.
Tak Mirwen prezentuje się z zielonym naszyjnikiem.
A tutaj bransoletki na gumce. Wiem, widoczne supełki to trochę fuszera (zwykle dawałam radę schować je w koralikach), ale na zdjęciach nie będzie ich widać.
Na lalce wyglądają git majonez, więc jestem zadowolona 😃
Takie jeszcze Fire Polish miałam w domu. Z nich także coś zrobię, więc się nie zmarnują, poza tym mogę też domówić jakieś koraliki w późniejszym czasie. Chętnie zrobiłabym również krywulkę, ale jeszcze nie wiem, jakie kolory do niej wybrać, tak że ten projekt musi trochę poczekać.